czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 9

W dalszym ciągu stałam nieruchomo w miejscu. Chris w przeciwieństwie do mnie był spokojny, rozluźniony, aż sama byłam na siebie zła, że sama nie mogę taka być. Otworzyłam lekko usta, żeby coś powiedzieć, ale sama bałam się tego co chce powiedzieć, na szczęście Christopher mi w tym pomógł i sam odezwał się za mnie.
-Ja wiem, że to dla ciebie dziwna sytuacja w końcu jakiś facet którego w ogóle nie znasz zaczyna się do Ciebie przystawiać, wybacz nie miałem pojęcia jak ty mogłaś się poczuć. - W końcu zauważyłam w jego oczach niepewność, niepokój i być może strach .
-Owszem, jest to dla mnie krępująca sytuacja, ale chcę wiedzieć powód dla którego tak się zachowałeś. Przepraszam zapominam się, że w dalszym ciągu jesteś dyrektorem.
-Tak, tak masz całkowitą rację. Poniosło mnie, czy mogę cię prosić, żebyśmy o tym wszystkim zapomnieli  ? - zaskoczył mnie tym pytaniem, Mimo wszystko co się teraz wydarzyło w jakimś stopniu mi się do podobało, chciałam tego .
-Ta-ak masz raczę - potarłam się palcem o czoło ze zdenerwowania i zaczęłam chodzić po pokoju. -Cóż, gdybyś mógł zawieź mnie proszę do domu .
-Dobrze, Skoro własnie tego chcesz - Nie chce tego, specjalnie tak powiedziałam, żebyś zobaczył jaki jesteś mi obojętny, kobieca logika ... Dobrze, że mnie nie słyszy bo uznałby mnie za niezdecydowaną debilke.
-O czym myślisz - Chris patrzył już dość długo na mnie, nie dziwię sie mu, że zapytał.
-O niczym ważnym .
-Może jednak zjemy kolacje ?
-Nie jestem głodna.
-Wyglądasz strasznie chudziutko mam nadzieje, że się nie głodzisz jak robi to teraz połowa nastolatek .
-Nie musisz się martwić - Odprychnęłam. Ahh, gdzie moja kultura i wychowanie?
-Proszę, daj sie namówić i chodźmy coś zjeść. Obiecuje dać ci spokój - W końcu to mój nauczyciel nie powinnam mu odmawiać .
-Zgoda. - Mam nadzieje, że nie jest jakimś pedofilem. Nie znam go ale wiem, że jest przystojny i mądry oraz się mną (chyba) zainteresował to stąd te wątpienia co do jego planów. Ale wygląda zbyt niewinnie, żeby przystąpił się do takiego czynu .
Idę za Christopherem jego dom jest ogromny, przysięgam, że zgubiłabym sie tutaj nie raz. W końcu weszliśmy do dość dużej kuchni, byłam pod podziwem jej wyglądu, jak i wszystkich pomieszczeń w tym domu .
- Co zjesz?
-Płatki .
-Płatki ?
-Tak.
-Hmm... ok zobaczymy co da się zrobić . - Coś po jego minie widzę, że postawiłam go w dziwnej sytuacji. Nie mam pojęcia dlaczego, przecież ja zawsze w nocy jadam tylko to . Chris przeszukał już około 4 półki .
-Coś nie tak ? - spytałam
-Wydaje mi się, że ich nie posiadam
-Gadasz! To co ty jesz przed szkołą ? - Zabrzmiałam trochę jak zbuntowana nastolatka.
-Wszystko co przygotuje moja kucharka.
-Masz własną kucharkę ?! Ale czad .
-Skończyła właśnie pracę . - Zastanowiłam się właśnie nad jedną rzeczą skoro on ma kucharkę to pewnie sam nie potrafi gotować, w takim razie dam mu parę lekcji .
-W takim razie zjadłabym naleśniki - Chris otworzył szeroko swoje oczy jakby nie rozumiał co do niego mówię. - Coś nie tak ?
-Nie, nie wszystko w porządku tylko jakoś uleciało mi z głowy jak one wyglądają .
-Wiesz... jednak strasznie zgłodniałam .. - Potarłam ręką brzuch na znak, że jestem głodna i boli mnie z tego powodu brzuch . Trochę zbiłam Christophera z tropu, ale o to chodziło .
-Dobrze więc, zaczne od ... - rozgląda się po kuchni i zaczął wyciągać wszystko co jest potrzebne do zrobienia naleśników . Teraz to mi sie rozszerzyły oczy . Patrzyłam jak przygotowuje ciasto i nie zrobił żadnego błędu .
-Ej ! Ale z ciebie kłamca ! - Wzięłam garść mąki i sypnęłam mu ją prosto w twarz. Chris spoważniał, wyprostował się i spojrzał na mnie.
-Cassie jestem poważnym mężczyzną, myślisz że mógłbym ci oddać ? - Zaczęłam przetwarzać to co powiedział, gdy nagle dostałam mąką po twarzy . Drań .
Jego kuchnia nie wyglądała za dobrze po tym jak usiedliśmy do stolika zjeść zrobione przez chrisa naleśniki, były przepyszne.
-Chyba zaczne chodzić do ciebie na kolacje skoro robisz je takie pyszne. Gdzie sie ich nauczyłeś?
-Mam ci zdradzić to w jaki genialny sposób radze sobie z przygotowaniami jedzenia? To przecież nic skompilowanego . Każdy chyba potrafi
-Uwierz mi, że nie każdy. A chłopaki zazwyczaj są tymi najgorszymi.
-W gruncie rzeczy my mężczyźni jesteśmy na prawdę dobrzy w takich sprawach, wy kobiety myslicie, że sobie nie poradzimy bez was w życiu . A to nie prawda - Uśmiechnął się szyderczo wkładając do ust naleśnika, wyglądał przy tym na prawdę dobrze. Każdy ruch jaki wykonywał wszystko robił dokładnie, profesjonalnie. Myślę, że właśnie to podobało mi się najbardziej .

Po skonsumowaniu już wszystkich naleśników zerknęłam na zegarek i ujrzałam godzinę 3:32 Nie miałam pojęcia, że to już ta godzina. Babcia na pewno już się o mnie martwi.
-Chris ? - Wypowiadając jego imię zamiast "proszę pana" dziwnie zabrzmiało, ale nie chciałam dać po sobie poznać jak bardzo byłam zdenerwowana. W końcu ludzie których sie nie zna za bardzo, a w dodatku jest twoim nauczycielem na prawdę może wprowadzić w zakłopotanie.
-Tak ? - On za to w ogóle nie zważał na to, że wypowiedziałam jego imię. Może i się uśmiechnął ale to był chwilowy uśmieszek.
-Muszę wracać do domu, babcia się na pewno zamartwia
-Naturalnie, wezmę tylko kluczyki i jedziemy . Zaczekaj na mnie .

Droga powrotna trwała bardzo krótko, nie wiem od czego to zależało. Czy od tego, że Chris mnie zagadywał i szybko minął mi ten czas, czy po prostu nie zważałam na to ile kilometrów mogę mieszkać od niego . Tak czy inaczej gdy wysiadłam z auta, zaczęłam się denerwować spotkaniem z babcią. Mam nadzieje, że śpi bo nie będę miała jak jej się wytłumaczyć z tego, że nie mam na sobie sukienki i zaczął się pytania, czego na prawdę dziś chciałabym uniknąć . Gdy już moja ręka zmierzała do klamki w celu otwarcia drzwi, usłyszałam za sobą szmery. Nie jetem sama. Czuje czyjąś obecność. Stanęłam w bezruchu i zaczęłam iść w stronę gdzie słyszałam szmery. Starałam się zachowywać cicho, ale gdy weszłam do lasu, pod stopami zaczęły szurać liście. Ponownie usłyszałam kroki tym razem głośniejsze, zmieniały się w bieg .
-Kto tu jest? - Krzyknęłam jakby do siebie. Ale nikt się nie odezwał . Stałam tak chwile jeszcze i czekałam na rozwój akcji . Zrezygnowana miałam już wracać kiedy niewiadomo skąd pojawiła się przede mną dziewczyna była wściekła, a jej usta i twarz były w krwi .Jej oczy były całe czarne, patrzyłam na nią w szoku, a ona na mnie . Po chwili zaczęła do mnie biegnąć ale byłam na tyle szybsza, że zrobiłam unik. Była na prawdę szybka .
-Czyżby nowa koleżanka bała się zawierać nowe znajomości ? - Jej głos bym lekko odrażający nic jej nie zrobiłam, a brzmiała tak jakbym przez jej całe życie była czemuś winna. Jedna sprawa mnie zaczęła dziwić, że się jej nie wystraszyłam. Przecież takie coś nie jest spotykane na codzienne i jestem pewna, że kogoś zabiła. To by wyjaśniało krew na jej twarzy . Ale te oczy i zęby... To nie było normalne...A może ktoś po prostu chce mnie wystraszyć, tak czy inaczej nie mam zamiaru się bać .
-Kim jesteś ? - Pierwsze pytanie które nasunęło mi się na myśl .
-Wampirem - cóż, powiem szczerze, że oczekiwałam imienia ale taka informacja myślę, że będzie najlepsza.
-Miło mi poznać, ja jestem Cassie .
-Oszczędź sobie gierek, wiem kim jesteś  .
-Ja w nic nie gram. To ty próbujesz mnie zaatakować i twierdzisz, że mnie znasz .
-Nie udawaj niewiniątka Cessie . Wiem o twoim spotkaniu w domku w lesie.
-I co związku z tym ? -Po moich słowach wysunęła zęby i syknęła w moja stronę to chyba miało znaczyć, że ja zdenerwowałam .
-Ty nic jeszcze nie wiesz... ale mam nadzieje, że twoi nowi znajomi powiedzą ci więcej . A teraz bardzo mi przykro ale muszę cię opuścić, zgłodniałam . - Spojrzałam raz jeszcze na nią, a za sekunde już znikła mi z oczu .
Witajcie ! :D
Tak to znów ja :D 
Jestem na prawdę pozytywnie zaskoczona wyświetleniami, bardzo cieszę się, że komuś się podoba. Mam nadzieję, że przez kolejne rozdziały nie będę przynudzać :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz