piątek, 20 marca 2015

Rozdział 7

Przygotowywałam się właśnie do tegorocznego balu jesiennego. Pierwsze co zrobiłam to siadłam do lusterka i wyciągnęłam potrzebujące kosmetyki, nie miałam ich wiele, iż nie używałam ich często wolałam nie niszczyć sobie twarzy jedynie z czego codziennie korzystałam to tusz do rzęs. Tak więc nałożyłam na siebie puder oczywiście jego odcień wygląda na mnie bardzo blado kochałam wtedy swoją twarz. Pomimo tego, że naturalnie jestem dość blada to i tak z pudrem wygląda to o niebo lepiej. Potem wyciągnęłam i wysunęłam delikatnie tusz do rzęs kilkoma ruchami, już jedno oko miałam z głowy, następne poszło mi równie dobrze, gorzej będzie z elaynerem. Nigdy nie wychodzą mi idealne kreski,  to dlatego  nie używam go zbyt często miejmy nadzieje, że dzisiaj będzie ten wyjątkowy dzień i uda mi się wszystko na "perfekt". Po skończeniu ponownie przejrzałam się w lusterku i stwierdziłam, że wyglądam całkiem znośnie (myślałam, że będzie gorzej) następnym ruchem jaki zrobiłam to było wyciągnięcie czerwonej szminki, ten kolor również uwielbiałam . Kiedy już wszystko skończyłam ponownie spojrzałam w lustro, szczerze powiedziawszy nie poznałam się. Wyglądałam bosko na prawdę, jak to makijaż potrafi zmieniać ludzi, no cóż teraz pora na włosy. Po przemyśleniu czy je pokręcić czy wyprostować stwierdziłam, że najlepiej będę wyglądać gdy je pokręcę, tak więc zrobiłam . Następnym krokiem było nałożenie na siebie sukienki która czekała już na mnie w pokoju . Nie stroiłabym się aż tak bardzo ale jakoś trzeba w końcu wyglądać, prawda? Podeszłam do pokoju i otworzyłam drzwi, spojrzałam na szafę na której leżała sukienka, była ona długa, czerwona, z gołymi plecami . Kiedy ją pierwszy raz zobaczyłam w sklepie od razu wiedziałam, że to właśnie ta. Po założeniu jej stwierdziłam, że wyglądam dość dobrze jak na zwyczajną dziewczynę. Zajrzałam do swojej szkatułki i wyciągnęłam z niej naszyjnik,który również idealnie komponował się z sukienką, po założeniu go usłyszałam dźwięk dzwonka od razu pomyślałam, że to musi być Colin. Drzwi najwidoczniej otworzyła babcia bo słyszałam ich rozmowę . Spojrzałam ponownie w lustro i gdy stwierdziłam, że jestem już gotowa wyszłam z pokoju i zeszłam na dół .
-Zawołam ją, poczekaj -usłyszałam głos babci .
-Nie trzeba już jestem - wzrok Colina i babci od razu pobiegł w moją stronę, patrzyli się na mnie tępo i nikt nic nie mówił - jest aż tak źle ?
-Nie jest źle,po prostu wyglądasz jak swoja matka gdy po raz pierwszy szła na taki bal, jesteś śliczna  -widziałam w oczach babci wzruszenie, a mi zrobiło się żal, że nie ma tu ze mną mamy mogła by powiedzieć, że świetnie wyglądam i jaka jest ze mnie dumna. Wzięłam głęboki oddech i zeszłam z ostatniego już schodka
-Dziękuje babciu, możemy już iść Colin ?
-Tak, a i byłbym zapomniał przepięknie wyglądasz -chyba się zarumieniłam, ale no przepraszam bardzo to było z jego strony miłe, a ja bardzo łatwo się zachwycam takimi małymi słowami, nic na to nie poradzę .
-Dziękuje, poczekaj wezmę jeszcze torebkę i założę buty
-Jasne mamy czas obiecuję ci, że to będzie twój najlepszy bal
- I pierwszy  - uśmiechnęłam się na co on również zareagował podobnie -dobra możemy jechać. Po moich słowach Colin otworzył mi drzwi i przepuścił mnie pierwszą. Później jak dżentelmen otworzył mi drzwi do swojego auta, to było miłe z jego strony, nikt się jeszcze tak nie zachował, może dlatego, że nie miałam takiej okazji. Na miejsce dotarliśmy po paru minutach, pod szkołą było już pełno samochodów i dużo ludzi koło szkoły jak i zapewne w środku . Nie lubię takich imprez ale zobaczymy co z tego wyniknie.
-Wchodzimy do środka ? - Colin zapytał się mnie i podał mi ramię.
-Wchodzimy - złapałam jego ramię i ruszyliśmy w stronę wejścia do szkoły . Przed wejściem do sali każdy robił sobie zdjęcie, aby mieć pamiątkę . My również ustawiliśmy się do zdjęcia Colin objął mnie w tali, a ja zarzuciłam mu rękę koło szyi i uśmiechnęłam się, nie lubiłam robić sobie zdjęć zawsze myślałam, że wyjdę paskudnie, okaże się jak wyszło to mam nadzieje, że nie będzie nadawało się do kosza. Po zrobieniu zdjęć udaliśmy się się na salę w której było już większość uczniów.
-Przyjdzie Eva ?
-Z tego co wiem to tak, zatańczymy ? -ten to umie sobie wybrać okazje akurat jak leci wolna piosenka, cwaniar jeden .
-Zapomniałam kroków -wypaliłam, ale jestem głupia. Ale Colin najwidoczniej wziął to za żart bo się uśmiechnął i wyciągnął w moją stronę dłoń.
-Kłamczucha - szepnął mi do ucha i przybliżył do siebie, a potem daliśmy się już ponieść muzyce i tańczyliśmy delikatnie w jej takt . Było przyjemnie, lubiłam takie typu piosenki, powolnie i smętne. Dają one dużo do myślenia .Kiedy skończyła się piosenka podeszłam do stoiska z napojami i wzięłam dla siebie sok, który  powoli sączyłam patrząc tępo w jeden punkt . Po chwili poczułam kogoś koło siebie, spojrzałam w tamtą stronę i mój wzrok poszedł do góry i ujrzałam te piękne szare oczy .
-Dobry wieczór Cassie - powiedział cicho Chris.
-Podobno w miejscach publicznych mamy sobie nie mówić po imieniu .- odpowiedziałam nadal patrząc w ten sam punkt przed siebie.
-Hej, jestem dyrektorem mi wszystko wolno - zaśmiał się na co i ja zareagowałam podobnie
-Jasne, nie wiem czy wiesz ale bardzo dziwnie jest mi się zwracać do kogoś po imieniu, w dodatku do starszych . - Chris ponownie się zaśmiał ale tym razem nie miałam pojęcia co go tak rozbawiło .
-Tylko o 4 lata - Zrobiłam wielkie oczy. Właśnie powiedział mi ile ma lat . I w dodatku jest taki młody.Młody Bóg. Przesadzam, prawda?
-Nie wierzę, że jesteś dyrektorem
-Ja też, ta posada miała być moja ale nie spodziewałem się, że to nastąpi tak szybko .
-Nie jesteś z tego zadowolony ?
-Jestem owszem to bardzo dobra praca, w dodatku trafili mi się wspaniali uczniowie, może z paroma wyjątkami . - Odwróciłam w jego stronę głowe i delikatnie się uśmiechnęłam .
-Zatańczysz ? - Przerwał to dziwne napięcie, które teraz się stworzyło, byłam mu za nie wdzięczna.
-Z przyjemnością - chwyciłam delikatnie wysuniętą już dłoń Chrisa, a on pociągnął mnie powoli na parkiet, akurat przemienili piosenkę i włączyli tę która podobała mi się od bardzo dawna była to Lorde  . Ta piosenka sprawiała, że gdy zamknęłam oczy czułam się jak w  innym świecie pełnym dramatyzmu i miłości . A sposób  w jaki poruszał się Chris był doskonały byłam tak blisko niego, że mogłam poczuć jego umięśniony tors oraz masywne ramiona, był skupiony i wyprostowany jak zawsze. Tak świetnie się przy nim czułam, to dziwne, ponieważ rzadko kiedy ktoś podobał mi się aż w takim stopniu, jak on to robi ?
-Wyznam ci coś -szepnął mi do ucha - uwielbiam te piosenkę - jego oczy ponownie wpiły się w moje i patrzyły jakby szukały jakieś odpowiedzi .
-Więc mamy podobny gust - uśmiechnęłam się do niego, a on nadal był poważny -coś się stało ?
-Nic, nic tylko właśnie zdałem sobie z czegoś sprawę .
-Z czego ?
-Nie mogę ci tego powiedzieć ale muszę cię przeprosić, mam pewną rzecz do zrobienia, wybacz mi dobrze?
-Oczyścicie - uśmiechnęłam się do niego, ale w głębi duszy źle mi się zrobiło, że już sobie idzie.
-Nie martw się niedługo wrócę, więc zamawiam jeszcze jeden taniec -cholera jasna czy on na prawdę czyta mi w myślach bo już powoli staje sie to dziwne. Kiedy Chris poszedł ja podeszłam do Colina który stał z Lucasem, Emmą i Evą . Przywitałam się ze wszystkimi i stanęłam obok Colina.
-Jak bawicie ? - uśmiechnęłam się do nich, ale każdy miał dziwnie miny .- Coś się stało ?
-Tak, można powiedzieć, że tak - Odezwała się Emma
-Co się stało ? -Natychmiast moja mina przybrała inny kształt, przejełam się nawet bardzo wyglądali na bardzo poważnych.
-Ktoś przedtem zaatakował Evę, podczas gdy ona była w klasie - Nie rozumiem, po pierwsze to po co Eva była w klasie skoro,zabawa jest tutaj. A po drugie to zamarłam .
-Jak to ktoś zaatakował ? Nie wiecie kto to mógł być ?
-Miał maske - dlaczego tu wszystko jest dziwne... Jaki gość przychodzi w masce na bal, żeby kogoś zaatakować . To zaczyna robić się chore . W sumie to już od dawna zaczynało się robić dziwne.
-Dobra, Eva nic Ci nie jest ?
-Nie na szczęście Lucas z Emmą tamtędy przechodzili, miałam szczęście.
-A teraz mi powiedź co robiłaś w klasie - spojrzałam na nią surowym wzrokiem .
-Zostawiłam tam swój długopis. - ta, prawie jej uwierzyłam. Zaśmiałam się i odwróciłam idąc do wyjścia, czułam, że każdy mnie okłamuje, a ja nie mam zamiaru znosić takiego traktowania. Słyszałam za sobą głosy wołania, ale ja tylko przyśpieszyłam kroku. W końcu wyszłam ze szkoły i podążyłam drogą do domu. Wiem jak bardzo to było nie rozsądne z mojej strony ale nie zniosłabym dalej siedzenia tam z ludźmi którym próbowałam zaufać. Chciałam uwierzyć im w te wszystkie bajeczki o magii, ale teraz wiem, że nie potrzebnie się trudziłam .
Było mi zimno, szłam już dobre 10 minut, a droga dłużyła się zamiast się zmniejszać. Trzęsłam się z zimna, nie miałam żadnej latarki, a torebke zapomniałam wziąć z pośpiechu . Mam nadzieje, że ktoś mi ja odda, albo jutro będzie leżeć tam gdzie leżała. Nie chciałam się teraz tym zamartwiać i tak miałam za dużo na głowie.
Dziwiło mnie, że już od dłuższej chwili nie jechało ani jedno auto, co nie za bardzo mnie cieszyło, gdyż szłam otoczona lasem. Nagle przypomniałam sobie wejście do lasu w którym znajdował się domek. Wiem, że to szaleństwo ale miałam zamiar tam pójść, przypomniałam sobie, że gdy byłam z Colinem zostawiłam tam swoją kurteczke, jak j mogłam o niej zapomnieć. Teraz tylko pytanie czy znajdę dobre wejście, nie jestem do końca pewna jaka to była droga. Wcale się nie będę dziwiła jeżeli zabłądzę. Dlaczego nic mi się dziś nie udaje !? Gdybym jeszcze nie zapomniała torebki przynajmniej miałabym telefon, latarke i wszystko co jest mi w tej chwili potrzebne. Weszłam głębiej w las mając nadzieję, że dobrze trafie. Byłam przerażona, cały czas słyszałam jakieś odgłosy albo kroki. Wmawiałam sobie, że muszą to być jakieś zwierzęta, w końcu to las. Zaczynałam sie na prawdę martwić, ponieważ szłam już dość długo, a domku nie było śladu, nie możliwe żebym zabłądziła. Jeszcze niech mnie tutaj coś pożre to będzie wspaniałe zakończenie tego dnia. Usłyszałam coś za sobą tym razem to były kroki. Odwróciłam natychmiastowo głowę, ale nic nie zobaczyłam, czułam się jak w jakimś tanim filmie młodzieżowym w którym dziewczyna kłóci się z chłopakiem ucieka do lasu a tam spotyka psychopatę, który trzyma w dłoni nóż, a potem ją dźga. Może zbyt wszystko wyolbrzymiam ale na prawdę tak zaczynam się czuć . Nadal szłam przed siebie mając nadzieję, że spotkam po drodze domek, niestety teraz byłam prawie pewna, że weszłam w nie tą ścieżkę. Mogłam przeczuwać, że coś pomylę . Zatrzymałam się na chwilę aby pomyśleć co dalej gdy nagle czyjaś ręka zatkała moje usta, a druga obezwładniła moje ciało . Byłam sparaliżowana. Siłą próbowałam się odwrócić, ale ucisk sam się rozluźniał i sam odwrócił mnie w swoją stronę, a potem pamiętam jak ciągnie mnie za sobą. Był to mężczyzna niestety nie widziałam jego twarzy, ponieważ miał na sobie kominiarkę . Moje powieki zaczęły słabnąć sama nie wiem czym to mogło być spowodowane, ale poczułam znów czyjąś dłoń na brzuchu i poczułam jak ktoś mnie unosi. Potem, zasnęłam .

______________
Heeejoo :D

Piszcie czy mam dodawać szybciej rozdziały czy tak jak jest teraz jest dobrze :D

4 komentarze:

  1. Opowiadanie naprawdę bardzo fajnie :)) takie tajemnicze ale to w tym opowiadaniu właśnie jest atutem :**
    fajnie by było jak byś częściej dodawała o ile będziesz mieć czas :)))
    mam nadzieję, że ten cały dyrektor nie będzie tym "złym" :P ale to się pewnie później okaże
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń