poniedziałek, 16 marca 2015

Rozdział 6

To co usłyszałam wczoraj od Evy zbiło mnie z tropu, nie widziałam w tym sensu. Gdy spytałam " co wiedzą  " powiedziała, że wiedzą o NAS następnie spytałam o kogo chodzi, popatrzyła na mnie jak na głupią, a potem wypowiedziała słowa "starszyzna".  Pierwszy raz usłyszałam tą nazwę, ta "starszyzna" od razu skojarzyła mi sie ze starszymi ludźmi, a to trochę dziwne bo jak mogą zagrażać nam starsi ludzie. Na prawdę nie widziałam w tym żadnego sensu. To wszystko dzieje się za szybko, nie jestem w stanie chwile pomyśleć nad tym wszystkim racjonalnie, a powinnam . Tak czy inaczej pora już wychodzić do szkoły, jeszcze tego mi brakowało, żeby się spóźnić na zajęcia. W między czasie przypomniałam sobie, żeby dziś zanieść dyrektorowi pracę, którą obiecałam zrobić do gazetki. Wyjechałam z podwórka i pojechałam w stronę szkoły, już mi zbrzydła ta szkoła mówiąc kolokwialnie mam ją w dupie.  Nie lubiłam się uczyć, wszystko i tak zapamiętywałam z lekcji, jedyne co lubiłam robić to pisać, szło mi tak łatwo. Myśli przelewałam na czystą kartkę, od lat piszę pamiętniki, a dokłanie od 10 roku życia kiedy umiałam płynnie pisać pomimo licznych błędów które popełniałam . Taki pamiętnik to na prawdę fajna sprawa, zawsze można wrócić do dawnych chwil, a czytając je czuję jakbym znów była małą dziewczynką. Pisanie pamiętników mam po mamie to ona ciągle je pisała, a ja widząc ją codziennie z piórem w ręce również się od niej tego nauczyłam, nie żałuję tego ani trochę.

Zaparkowałam koło szkoły i wyszłam z samochodu. Wchodząc do szkoły znów zobaczyłam wielki napis rzucający się w oczy o informacji o dzisiejszym balu. Nie cieszyłam się tą wiadomością, z niechęcią na to idę, gdyby nie Colin i jego przeuroczy uśmiech nie poszłabym . Tak więc dziękuje ci Colinie Piękny Uśmiech . Podeszłam do swojej szafki i wyciągnęłam książki do angielskiego, przynajmniej nie będę się nudzić. Pobiegłam w stronę klasy której nie wiem czemu ale nie mogłam znaleźć. A to dziwne bo nie pierwszy raz byłam w tej sali, teraz to już na pewno się spóźnię. No nic, zaczęłam znów szukać sali z numerem 31 szłam korytarzem, a następnie skręciłam w prawo, trafiłam. Chwyciłam za klamkę i pociągnęłam za nią ale drzwi były zamknięte, co jest ? Zaczęłam mocniej naciskać na klamkę ale nie drgnęła, super. Wyciągnęłam po raz kolejny plan lekcji i spojrzałam na niego, nie możliwe żebym pomyliła sobie dni ! Kurczę, jednak pomyliłam, teraz powinnam iść do sali 56 na historie. Spóźnię się na lekcje u dyrektora, no to super to już drugie spóźnienie u niego o ile się nie mylę. Ponownie poleciałam do swojej szafki i wyciągnęłam zamiast angielskiego historie i znów zaczęłam biec. Na drodzę stanęły mi schody których nie cierpiałam było ich dość dużo, ale co to dla mnie. Sapałam już jak nienormalna, aż w końcu stanęłam przed klasą 56 chwyciłam za klamkę i pociągnęłam za nią. Weszłam do środka na szczęście pisał coś na tablicy, postanowiłam to wykorzystać i przejść cicho do swojej ławki.
-Dzień dobry panno Cassie  - wtopa przez wielkie W .
-Dzień dobry proszę pana wiem, że się spóźniłam ale to na prawdę się już nie powtórzy. - może i głupia wymówka ale zawsze pomaga.
-Mam nadzieję- czemu do jasnej cholery jego wzrok jest aż taki, no, nie mogę nazwać to uczucie kiedy na mnie patrzy, to tak jakby hipnoza, ma takie hipnotyzujące oczy, że aż mam ochotę go pocałować. Odwala mi wiem, ale nic nie poradzę tak na mnie działa. Jestem chora serio, ale w końcu nie ja jedna to czuję, podobno 99% dziewczyn szaleje na jego punkcie, to mi nie można już oszaleć ? Nie daje mi się skupić, czasami patrzy na mnie jakby czytał mi w myślach przerażające uczycie, nawet nie wiem kiedy ta lekcja, aż tak szybko zleciała, gdy wszyscy wyszli ja podeszłam do dyrektora .
-Zrobiłam dla pana ten artykuł do gazetki - podszedł bliżej mnie przeniknąwszy mnie wzrokiem, aż przeszły mnie ciarki.
-Przyjdź do mojego gabinetu za godzinę to porozmawiamy o tym, a teraz pozwól, że wybaczysz ale mam pilną sprawę do zrobienia.
-Oczywiście, rozumiem  - wychodząc nadal jego oczy były wbite w moje, zaczynałam się go obawiać na prawdę miałam złe przeczucia, może nie złe, ale przy nim czułam się czasami dziwnie jakby na prawdę potrafił czytać mi w myślach, a jego wzrok na prawdę przyciągał mnie magnetycznie. Po tym jak on wyszedł z klasy ja wyszłam zaraz po nim . Zeszłam na dół ponownie do swojej szafki aby wyciągnąć nowe książki.

Po chemii (na której już prawie spałam) poszłam do pokoju dyrektora, zapukałam i gdy usłyszałam głos weszłam do środka. Ponownie przywitałam się z dyrektorem, a ten wskazał ręką na krzesło abym usiadła, tak więc też zrobiłam.
-Możesz teraz mi dać to co przygotowałaś - zrobiłam co kazał, gdy podałam mu kartki zaczął je analizować.
-To jest na prawdę dobre dziękuje, że poświęciłaś swój wolny czas .
-Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość - uśmiechął się po raz pierwszy ukazując rząd swoich śnieżnobiałych zębów, był taki perfekcyjny, a jego postawa . Perfekcyjny .
-O czym myślisz Cassie ? - o kurczę, czyżbym się trochę rozmarzyła.
- O niczym .
-Niech będzie. Przychodzisz dzisiaj na bal jesienny ?
-Tak, niestety -ostatnie słowo powiedziałam bardziej do siebie ale widocznie usłyszał .
-Czemu niestety, każda dziewczyna marzy zawsze o tej chwili .
-Nie ja . - taka była prawda nie było to moim marzeniem aby tam dziś iść, jak wcześniej wspomniałam zrobiłam to dla Colina .
-Tak czy inaczej nikt cię nie zmusza abyś tam dziś szła.
-Tak wiem, ale postanowiłam zmienić coś w swoim życiu więc zacznę od tego, że pójdę na ten cholerny bal- ups brzydkie słowo przy dyrektorze, poniosło mnie, mam przesrane - przepraszam wyleciało mi za szybko z ust.
-I to jeszcze z takich pięknych - chyba trochę zastygłam, nie wiedziałam co powiedzieć. - A i mów mi Chris, ale tylko prywatnie, nie jestem aż taki stary .-mrugnął do mnie oczkiem. Okej, teraz już wiem, że coś jest nie tak dlaczego ten mega przystojny, wspaniały i piękny nauczyciel właśnie pozwolił mi do siebie mówić na TY przecież nawet go nie znam, a co gorsza jest moim DYREKTOREM . Czy ja jestem w jakimś piepszonym filmie, bo takie rzeczy raczej nie dzieją sie na co dzień .
-W takim razie ja powinnam panu powiedzieć, aby się pan również do mnie zwracał na ty skoro ja dostałam takie pozwolenie to trochę dziwne, żeby pan nie mógł .
-Umowa stoi Cassie. Życzę ci miłego balu. - i ponownie się uśmiechnął.
-Tobie również, matko jak to dziwnie brzmi, na prawdę może jednak przystaniemy do tego co było ?
-Cassie ja na prawdę nie oczekuje od ciebie tego abyś się do mnie zwracała "proszę pana", chyba że na lekcji w tedy to już jest konieczne.
-Dobrze, ja już pójdę bo znów się spóźnię na lekcje .
-Spokojnie nie wpisałem ci spóźnienia, wiedziałem że przyjdziesz - nadal się dziwnie poczułam ... ale jak zobaczyłam kolejny raz jak się uśmiecha wszystkie moje obawy minęły.
-Do widzenia .
-Raczej do zobaczenia na balu - uśmiechnął się co ja również odwzajemniłam i wyszłam z jego gabinetu .


--------------------------------------------------------------------------------------

Dzień dobry ! :D
Otóż, mam pewien dylemat, ponieważ uwielbiam pisać, ale robi mi sie cieplej na serduszku jeżeli ktoś to czyta, pomimo wyświetleń, nie wiem czy komuś podoba się opowiadanie. Chciałabym abyście komentowali i mnie poprawiali jeżeli jest cos napisane źle. Lub gdybym przynudzała to również piszcie :D

Tak czy inaczej pisać będe dalej :D Nie rezygnuje tak szybko ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz