środa, 11 marca 2015

Rozdział 5

Zeszłam na dół i przywitałam się z babcią, przez cały wczorajszy wieczór, dręczyło mnie to aby zapytać się babci, czy to co się wczoraj dowiedziałam jest prawdą, ale nie mogłam. Dałam im słowo, nie chciałam go złamać, nigdy nie wierzyłam w takie rzeczy, ale co raz bardziej mnie to przekonuje. To jest na prawdę nie do pomyślenia, jacyś obcy ludzie, mówią mi kim jestem, ale to ja powinnam wiedzieć kim jestem na prawdę. Dziwnie się czujemy kiedy ktoś chce nam coś wmówić, dlatego ja nadal miewam dziwne odczucia.
Z myśli wytrąciła mnie babcia, która powiedziała, że już powinnam jechać do szkoły bo się spóźnię. Strasznie mi się nie chciało iść do szkoły, byłam leniem z mamą było łatwiej jak mówiłam, że mi się nie chce to zostawałam, nie miała nic przeciwko, z babcią będzie trudniej, ale nie chciałam sobie w sumie robić przerw już na początku . Wsiadłam do auta i zapięłam pasy, a następnie wyjechałam spod domu, w stronę szkoły . Gdy już byłam na miejscu, zaparkowałam i weszłam do środka zauważyłam wielki napis na którym było napisane " bal jesienny" jeee, niezmiernie się ciesze. A tak serio to nie wiem po urządzać takie bale, dla mnie to jest kicz. Nigdy mnie coś takiego nie kręciło, tym bardziej, że trzeba przyjść z osobą towarzyszącą, to jest dopiero gówniane. Podeszłam z dziwnym wyrazem twarzy do szafki, ale przeszkodził mi Colin.. co ten człowiek chce.
-Cześć, jest sprawa, pewnie zauważyłaś ten wielki napis na korytarzu
-Owszeeem trudno, żeby nie zauważyć - nie błagam nie rób to co myślę, że zaraz zrobisz.
-Więc chciałem każdego ubiec i czy poszłabyś ze mną na ten bal ? - Słodko, na prawdę słodko wyglądał jak się próbował starać, nie mogę tak na niego patrzeć i mu odmówić .
-Czy ja mogę to przemyśleć ?
-Oczywiście - Uśmiechnął się słodko . - Jaką masz teraz lekcje ?
-Chemia - spojrzałam na kartkę na której był plan lekcji .
-Dobrze się składa bo ja również
-To ty masz ze mną lekcje ?
-Jestem aż taki niezauważalny ? - Trochę się speszył ale wiedział, że to było na żarty, polubiłam go. Zaśmiałam się razem z nim, a na jego policzkach za widniały rumieńce, uwielbiam jak chłopak ma rumieńce, jest taki kochany i słodki. Weszłyśmy do klasy, a ja zauważyłam brak jednej osoby, Evy . Siadłam więc na miejscu gdzie przeważnie siedzę, a nade mną pojawił się Colin.
-Zajęte ?
-Nie - byłam zaskoczona, ale zauważyłam, że na jego miejscu gdzie wcześniej siedział nie było Lucasa, a to z nim wcześniej siedział - Gdzie są wszyscy, nie ma ani Lucasa, ani Evy.
-Zapomniałaś jeszcze o Emmie
-słusznie. Więc powracam do pytania, nie wiesz czemu nikogo nie ma ?
-Nie mam pojęcia, dobra cicho bo zaraz nas upomni - od tej chwili, nikt się nie odezwał, ale zaraz zauważyłam karteczkę na której pisało " przemyślałaś to już ? ", przewróciłam oczami i napisałam " nie lubie takich imprez, ale powiedzmy, że pójdę " . Colin nic już nie odpisał tylko wysłał mi uśmieszek.
Kocham takich sympatycznych ludzi jak on potrafią podnieść na duchu, czemu nigdy wcześniej nie potrafiłam z kimś tak rozmawiać . W końcu zadzwonił dzwonek na przerwę, koło mnie cały czas trzymał się Colin, przynajmniej zastąpił mi Evę chwilowo bo inaczej to bym tutaj chodziła sama, a tak to mogę z kimś pogadać. Przez chwile zastanowiłam się czy taki bal rzeczywiście może być dobry, byłam na takim tylko raz, a nawet na nim nie tańczyłam, choć uwielbiam taniec ale nie w parach tylko indywidualny, nigdy nie tańczyłam z drugą osobą, nie mam pojęcia jak to by wyglądało. Gorzej jak się przy nim ośmieszę, a tego bym oczywiście nie chciała. Może po prostu go uprzedzę wcześniej ..
-Colin słuchaj, jest taka mała sprawa - nie widziałam czy dobrze robię, ale na pewno rozsądnie postąpiłam. - Co do tego balu, musisz wiedzieć, że ja nigdy nie tańczyłam .
-Nigdy ? - albo udawał zaskoczonego albo na prawdę był, nie mogłam ocenić po jego minie .
-No tak, to aż takie dziwne ?
-Nie wierzę ci - dobra, teraz to ja byłam w lekkim szoku, ale mniejsza o to .
-Ale nie rozumiem po co miałabym w takiej sprawie kłamać..
-Przyjdź dziś do domku w lesie koło 17 to sprawdzimy twoje umiejętności .
-Myślę, że znajdę chwile - uśmiechnęłam się do niego, co on również odwzajemnił. A potem zadzwonił dzwonek i tak spędziłam mniej więcej czas w szkole, czyli zwyczajnie .

*

Chyba tak trochę zapomniałam drogi do tego lasu, nie mogę się połapać, jak to się szło. Mam nadzieje, że niedługo zauważę te wejście do "lasu" . Kurczę, czemu nie zadzwonię po prostu do Colina, jezu czasem mój mózg się wyłącza szkoda, że przy tych najpotrzebniejszych chwilach.
Nacisnęłam słuchawkę i usłyszałam pierwszy sygnał, drugi, trzeci... aż w końcu się odezwał .
-Co tam ?
-Jesteś już na miejscu ?
-Tak, niech zgadnę, masz problem z dojściem na miejsce  ?
-Tak jakby. -usłyszałam śmiech w słuchawce - Ej nie śmiej się, była tam tylko raz .
-Nie śmieje się
-Kłamczuch, słyszę jak się podśmiechujesz - zrobiłam sama do siebie poirytowaną minę .
-I co pewnie chcesz, żebym po ciebie wyszedł
-Skoro proponujesz, to tak z chęcią. - Znów usłyszałam śmiech. Kretyn .
-Obróć się - zrobiłam co mi kazał i zobaczyłam go na skraju drogi, jak mogłam nie zauważyć tego wejścia, to ze mnie jednak jest kretynka. Podbiegłam do niego i przywitałam się z nim . Popatrzył się z góry na mnie chciał coś powiedzieć, ale go ubiegłam .
-...Nawet nic nie mów ..- znów zrobiłam minę poirytowania, każdy się mógł pomylić .
-Nie chciałem, przysięgam - Tak, mówienie prawdy mu nie wychodzi, bo ponownie się roześmiał, ale tym samym i zarażając mnie, przy nim nie mogę się poważnie zachowywać. -Tada jesteśmy na miejscu, mam nadzieje, że już się nie zgubisz więcej . Wejdźmy do środka . -Ciekawa jestem co ten dureń przygotował dziwię się, że mu w ogóle zaufałam, ale nie wygląda na kogoś kto miałby ze zamiary .
-Możesz mi powiedzieć ten twój "szalony" pomysł ? -
-On nie jest szalony. - Wyciągnął radio i włączył muzykę, a ja nadal patrzyłam się na to co ma zamiar zrobić . Podszedł do mnie i wyciągnął dłoń, byłam zdezorientowana, ale domyśliłam się już wcześniej co zamierza zrobić, nie było to trudne do odkrycia. Chwyciłam jego dłoń, a on od razu szybkim ruchem mnie do siebie przygarnął, uśmiechnęłam się sama do siebie, ponieważ mi się to spodobało. Potem można powiedzieć, że było tylko lepiej, jego ruchy były lekkie i szybko połapałam się jak to wszystko ma wyglądać, a potem tańczyłam jakbym była do tego stworzona.
-Masz to po swojej mamie . -po długiej chwili ciszy odezwał się .
-Skąd wiesz ?
-A ty skąd tego nie wiesz, nigdy nie widziałaś jak tańczy?
-Nie miałam okazji, skąd ty takie wiele o niej wiesz, w ogóle wy wszyscy coś o niej wiecie ..szkoda tylko, że mi na ten temat nic nie wiadomo . Dobra nie ważne, co robimy ?
-Czekamy
-Na co jeśli mogę wiedzieć?
-Napisała do mnie Eva, żebyśmy się tu spotkali wszyscy - nałożył nacisk przy słowie "wszyscy" więc i mnie miał na myśli .
- Kiedy przyjdą ? - po moich słowach nagle się pojawili w drzwiach, to było dziwne.
-Dobrze więc zaczynajmy, powiem prosto z mostu . -Eva trzymała każdego w napięciu, sama jakos obawiałam się tego co ma nam powiedzieć. - Oni wiedzą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz