środa, 4 marca 2015

Rozdział 3

-Pomóc ci w czymś babciu ? - podeszłam do niej i przytuliłam od tyłu.
-Gdybyś mogła to idź wyrzuć śmieci- jak powiedziała tak zrobiłam, byłam osobą która nie lubiła siedzieć na jednym miejscu, musiałam coś ze sobą zrobić, a kiedy już nie miałam żadnych spraw do załatwienia po prostu szukałam nowego zajęcia. Była sobota, niektórzy mówią, że to najlepszy dzień, dla mnie jest on nie zbyt szczególny, dzień jak każdy tylko, że ma się wolne od szkoły. Jutro ma być jakiś pogrzeb, babcia kazała mi na niego iść, wczoraj również opowiadała mi rożne historie związane z tym miejscem. Czułam, że nie mówiła mi wszystkiego ale wolałam nie dopytywać. Robiło się dość ciemno, a mi się zachciało biegać, tak lubię dbać o kondycję, dawniej zawsze biegałam ale od pewnego czasu przestałam, chyba więc najwyższy czas ponowić to ćwiczenie. Wyszłam z domu,oznajmiłam tylko babci,że niedługo wrócę i wyszłam z domu .
Nie wiedziałam gdzie biegnę, pewnie dlatego nie kojarzyłam żadnych miejsc, ale sadzę, że powinnam trafić. Miałam na uszach słuchawki to mnie najbardziej odstresowuje. Muzyka.Bieg.Zamknięte oczy. Uwielbiam taki stan, zapominam o wszystkim skupiam się tylko na melodii, którą słyszę. Przez moment straciłam równowagę, ale czułam że ktoś mnie złapał nie chciałam otwierać oczu bo byłam jeszcze przerażona ( chyba rzeczywiście na ślepo źle się biega) . Powoli starałam się kojarzyć fakty aż w końcu otworzyłam oczy, stałam już na nogach, a koło mnie nikogo nie było. To absurd czułam jak ktoś mnie złapał, to było dość dziwne. Obróciłam się jeszcze parę razy aby przekonać się, czy aby na pewno mi się coś nie pomieszało, ale nadal nikogo nie ujrzałam. Straciłam ochotę na bieganie, byłam dość rozkojarzona, więc wróciłam spokojnie do domu, jak się okazało droga do domu nie była aż taka zła, świetnie sobie poradziłam .
-Dobrze, że jesteś zaczynałam się o ciebie martwić .
-Spokojnie, możesz być pewna, że nie byłam kupić narkotyków ani czegoś tam podobnego -zaśmiałam się, ale babcia nadal była poważna, o co chodzi przecież była 18 chyba nie wiedziała jak się zachowuje dzisiejsza młodzież, ja bynajmniej nie wróciłam do domu o 3 nad ranem .Do tego jest pełnoletnia, więc w czym jest jakiś problem. Nie odezwałam się tylko poszłam na górę, umyłam się i poszłam spać, byłam zmęczona dzisiejszym dniem, ale to dobrze bo tak najlepiej mi się śpi i mam dość fajne sny .

*
-...niech spoczywa w pokoju - ksiądz wypowiedział słowa, a ja stałam i patrzyłam się na trumnę w której leżał nieznany mi człowiek, ludzie koło siebie szeptali, jeżeli dobrze słyszałam mówili o tym jak on zginął. Nie mogłam dosłyszeć o kim mówią. Popatrzyłam przed siebie i koło drzewa stał jakiś człowiek, mężczyzna który patrzył prosto na mnie, to było dziwne, nie znałam go. Ale mój wzrok mówił, że nie mogę spuścić go z oka, a gdy spuściłam na sekundę, zniknął.
*

Obudziłam się, spojrzałam na zegarek było w pół do szóstej. Jak zawsze po przebudzeniu się próbowałam przeanalizować swój sen, nic z niego nie rozumiałam jak i pozostałe, były one dla mnie zagadką. Było wcześnie, więc przewróciłam się na drugi bok i leżałam tak aż do godziny ósmej .

Babcia była już gotowa na pogrzeb, a ja oczywiście szukałam jeszcze ciuchów, ubrałam pierwsze lepsze czarne leginsowe spodnie i czarną bluzkę. Wyszłam razem z babcią z domu i zdecydowałam, że powinnam zapytać do kogo tak w ogóle idę.
-Więc, masz zamiar mi powiedzieć na kogo pogrzeb się wybieram ?
-To chłopak, młody chodził do tej szkoły co ty .
-A co się stało ?
-Nie znaleziono jeszcze powodu.
-Rozumiem, a co dokładnie z nim się stało, jakaś choroba ?
-Znaleziono go w lesie. - Już więcej nic nie powiedziała, a przynajmniej dała mi to do zrozumienia, że nie powie widziałam to po jej minie, umiałam rozpoznać, kiedy nie chce abym się czegoś dowiedziała. Dlaczego moje życie to jakaś jedna wielka tajemnica, wszyscy są jakoś dziwnie skryci, jakby mieli jakiś sekret. To miasto również jest dziwne, już nie daje rady. Nie jestem słaba, wręcz przeciwnie, ale czasem nie wytrzymuje w niektórych sytuacjach . Obym tylko wytrzymała tutaj psychicznie.
Stałam właśnie przy bramie do cmentarza razem z babcią było już ok. 20 osób weszłam i podeszłam bliżej trumny, nie lubię takich klimatów. Najgorszej jest to, że poszłam tutaj chociaż w ogóle go nie znałam, czułam się niezręcznie, przy jego rodzinie . Ksiądz odprawił dla niego modlitwy, a potem już na dobre, pożegnał się ze wszystkimi. Chciałam płakać, ale byłam osoba która woli trzymać wszystko dla siebie i jakoś nie mogłam płakać po śmierci kogoś kogo nie znałam. Po wszystkim jeszcze parę osób zostało aby dać znicze i kwiaty na grób, również i ja zostałam bo babcia rozmawiała z jakąś swoją koleżanką, a ja chcąc znaleźć dla siebie jakieś zajęcie po prostu chodziłam po cmentarzu. Wiem  było to bezsensu ale co miałam innego w takiej sytuacji zrobić, nie lubiłam stać i słuchać czyjeś rozmowy kiedy słyszałam jak się ona przy mnie ucisza, specjalnie abym nie słyszała.
Podchodziłam kolejno na wszystkie groby zerkałam na imiona, aż nagle ujrzałam swoje nazwisko, był to mój ojciec, przez chwile straciłam zmysły, a następnie usłyszałam głos babci, która szła w moją strone, wszystko miałam zamazane, a z oczu zaczęły sączyć się łzy, choć nie dopuściłam do ich popłynięcia. Zastanowiłam się przez z chwile czy to prawda, owszem mama opowiadała mi, że nie żyje ale Eva mówiła, że zaginął .
-Cassie, to na prawdę nie tak jak myślisz, za szybko wzięłaś to do siebie spójrz jeszcze raz na nagrobek, czy widzisz datę pochowania? - Powoli przeniosłam wzrok na grób.
-Nie ma jej..- sama nie wierzyłam w to co mówię, bo trochę było to dziwne, to znaczy nie raz spotykałam się z takimi grobami, ale teraz wszystko miałam pomieszane w głowie.
-Dokładnie, a nie ma jej dlatego, że go nie pochowali, on zaginął ale odprawiona była za niego msza, bo ksiądz stwierdził, że umarł. Bo zaginął na prawdę w dziwnych okolicznościach.
-Mama nigdy mi nic o nim nie opowiadała, założę się, że i ty wiele mi nie powiesz na jego temat..
-Może kiedyś coś ci o nim powiem, ale na razie nie.
-Zgoda, to i tak już coś bo na razie wiem o nim tylko tyle, że był moim ojcem i że został uznany za zaginionego .- Zawsze, żyłam z wiadomością, że zaginął. Zaczęło kręcić mi się w głowie
-Obiecuje, że w swoim czasie na pewno się dowiesz . Chodźmy stąd. - Ruszyłam w kierunku za babcią, na cmentarzu nie było już kompletnie nikogo, a ja znów czułam jakby dziwną obecność kogoś, nie raz tak już miałam . Ale ostatnio powtarza się to zbyt często. Najgorsze było czuć dawniej  tą obecność, gdy byłam sama w domu lub gdy się kąpałam, wtedy już na prawdę nie czułam się komfortowo, nikt by się nie czuł mając świadomość czyjegoś wzroku, w nietypowej sytuacji. Nie zwracałam na to aż takiej uwagi do teraz. Ponieważ oprócz tego uczucia słyszałam szmery. Odwróciłam się w tył ale nic nie ujrzałam. Dałam sobie spokój, nie chciałam się zadręczać nie było mi to w żaden sposób potrzebne.

*
Po przyjściu do domu, poszłam od razu do swojego pokoju, poszłam się umyć i położyłam do łóżka. Myślałam o poniedziałku, nie wiedząc dla czego nie mogłam się doczekać lekcji historii z dyrektorem, czy mi do reszty już się coś dzieje z głową, żaden chłopak mnie nie kręcił wręcz miałam do nich obrzydzenie, a teraz nagle zaczęłam się interesować nauczycielem w dodatku moim dyrektorem, to jest dziwne, może i jest przystojny, dobrze zbudowany, a jego głos jest taki... piekielnie seksowny, koniec muszę przestać i nie myśleć o nim. Jedyne co mnie drażni na jego lekcji to obślinione dziewczyny, dosłownie . Na jego widok każda dziewczyna straciła zmysły, na którą bym się nie popatrzyła, każda bacznie mu się przyglądała, nawet nie słuchała co mówi i pewnie wychodziły z lekcji nic nie wiedząc. Natomiast ze mną nie było aż tak źle, wiem kiedy powiedzieć sobie stop i kiedy czas się ogarnąć, dlatego nie dawałam po sobie poznać, że choć trochę mnie on interesuje. Z takimi myślami zasnęłam nie widząc nawet kiedy oddałam się do swojej krainy śniąc o nauczycielu.... od historii, jestem porąbana.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz