środa, 11 lutego 2015

Rozdział 2

Rozdzwonił się pierwszy dzwonek na lekcje. Najgorsze czego się mogłam obawiać-nowej szkoły. Nie zniosę tego, czemu muszę być osobą która, jest zupełnie różniąca się od innych.Czuje i widzę jak zachowuje się ja, a jak rówieśnicy, uważam, że inni mają całkiem inne spostrzeżenie na świat. Weszłam właśnie do pokoju nauczycielskiego, muszę jeszcze obgadać z dyrektorem wszystko.
-Dzień dobry ja do pana dyrektora - Spytałam pewnej nauczycielki wyglądała bardzo młodo, od razu stwierdziłam, że mi pomoże
-Oczywiście proszę poczekać, sprawdzę tylko czy jest wolny .
-Poczekam - Koszmar, nie chce mi się tu chodzić, chociaż jakoś ta szkoła bardziej mi się podoba niż poprzednia.
-Proszę iść do pana gabinetu - ponownie zobaczyłam dziewczynę, która zbiegała ze schodków.
-Dobrze, a gdzie go znajdę ?
-Po schodach, później w prawo i tam już sama powinnaś trafić .
-Dziękuje, do widzenia.- Pobiegłam aby nie zapomnieć gdzie mam iść i gdy już byłam na schodach mogłam spokojnie już sobie iść. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam do pokoju.
-Proszę- usłyszałam męski głos, nacisnęłam klamkę i weszłam do środka coś dziwnego przeze mnie przeszło, aż dostałam dreszczy nie wiem czemu tak się poczułam. Szukałam wzrokiem dyrektora, zdałam sobie sprawę, że siedział tyłem do mnie na fotelu, w końcu się odwrócił,  przeszły mnie wszelkie oczekiwania nie zdałam sobie sprawy, że tak może wyglądać dyrektor. Był młody i przystojny, wyglądał na starszego ode mnie o jakieś 4-3 lata, na prawdę nie dałabym mu więcej, a co gorsza nigdy bym się nie spodziewała, że może tak wyglądać dyrektor . Był boski, przyglądałam mu się podobnie jak on mi. Była cisza, ale najwidoczniej ani jemu ani mi ona nie przeszkadzała. Zdałam sobie sprawę, że jednak powinnam przerwać te dziwną sytuacje, która teraz nastąpiła.
-Dzień dobry proszę pana - Liczy się dobre pierwsze wrażenie, prawda ?
-Dzień dobry Cassie - zamurowało mnie, niby skąd zna moje imię ? O matko czy ja ? O nie, nie tylko nie rumień się, dziewczyno czy ty potrafisz opanować swoje emocje...
-Skąd pan mnie zna ?
-Trzymasz w rękach swoje papiery, zauważyłem imię, a domyślam się, że chcesz tu chodzić do szkoły. Na który rok jeśli można wiedzieć ?
-Drugi . - Zauważyłam pewne iskierki w jego oczach .
-Czyli nie opuścisz nas tak szybko .
-Przepraszam, ale nie wygląda mi pan na dyrektora - Boże, co ja powiedziałam ? Przecież to nie jest mój kolega tylko D Y R E K T O R boże, co ja zrobiłam. Co on sobie o mnie teraz pomyśli ..
-Często to słyszę - odetchnęłam z ulgą, pewnie to usłyszał bo uśmiechnął się . - Powiedzmy, że moja rodzina jest bardzo związana z tą szkołą, od długich lat i teraz przyszła kolej na mnie. Dobrze, przejdźmy do konkretów, pokaże mi pani te papiery ? - Podeszłam bliżej biurka i wręczyłam mu je .
-Proszę. -Wstał z krzesła i znów mną otrząsnął, był perfekcyjny. Jezu jak ja mogę tak myśleć o dyrektorze, jestem chora.
-Wydaje mi się, że wszystko w porządku, mogę tylko teraz życzyć pani powodzenia - Uśmiechnął się bardzo tajemniczo i kusicielsko. Na pewno zrobił to bezmyślnie.. odwzajemniłam uśmiech .
-Dziękuje, do widzenia - Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Zrobiło mi się dziwnie, że już go opuszczam miał bardzo  przyjemny pokój. Miał tam ciszę i spokój. Teraz tylko muszę iść się zapoznać ze wszystkimi lekcjami i miejscami będzie trudno .
Spojrzałam na kartkę na której miałam wypisane klasy i lekcje. Na pierwszej miałam angielski. Szukałam klasy z numerem 31, kiedy już udało mi się znaleźć zapukałam do klasy bo już było chwile po dzwonku, najlepsze jest pierwsze wrażenie, więc wolałam nie wypaść najgorzej. Usłyszałam słowo "proszę" i weszłam do środka, przy biurku stała dość starsza kobieta wyglądała na przeszło 40 lat.
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie.- wydukałam od razu, ponieważ po jej minie stwierdziłam, że nie zbyt jest zadowolona z mojego przyjścia, albo zawsze ma taką minę.
-Ty musisz być nowa, usiądź z kimś . - Dłużej nie musiałam czekać, bo po jej słowach od razu przeszła do lekcji, rozejrzałam się po klasie i znalazłam dziewczynę, która wydawała się być całkiem normalna, tak wiem, skąd ja niby to mogę wiedzieć.. ale już od dawna miałam tak, że widziałam po człowieku kim jest i jaki ma charakter. Podeszłam do niej i usiadłam, nie zwróciła na mnie uwagi, patrzyła cały czas w tablicę .
-Cześć, em jestem..
-Cassie- Dziewczyna nadal patrzyła tępo w jeden punkt, aż w końcu odwróciła się - jestem Eva.
-Skąd znasz moje imię ?
-Miałam takie przeczucie, powiedzmy, że strzelałam - patrzyłam się na nią jak na wariatkę, aż w końcu znów się odezwała - żartowałam, każdy cię tu chyba kojarzy, to znaczy twoją mamę.
-Moją mamę? A to niby czemu ?
-Proszę o spokój .- Odwróciła się i spojrzała na nas profesorka i kontynuowała lekcję.
-Pogadamy na przerwie - Powiedziała ostatni raz i zabrała się do pisania notatek .

*

-Chodźmy na jadalnie - Powiedziała Eva, sama zaproponowała, że mnie oprowadzi, bo nie znam tutaj żadnych miejsc, a nie chciałabym się zgubić. -Przy okazji opowiem ci, o co chodzi .
-Więc, zamieniam się w słuch .
-Twoja mama w młodości gdy miała tyle lat co ty, uratowała te szkołę .
-Niby co takiego mogła zrobić ?
-Nie przerywaj mi . Twoja mama uratowała ponad 200-stu uczniów, w czym wliczają się rodzice ponad 300-stu osób tej szkoły. Nie wiem jak do tego doszło niby mi mama nie powiedziała, ale wiadomo, że to ona jest "bohaterką" - Wszystko teraz wydało mi się dziwnie skomplikowane, bo to nie jest żadna zła rzecz,a wręcz bym powiedziała, że godna podziw, więc dlaczego nigdy mi o tym nie mówiła?
-Rozumiem skąd znasz mame, ale skąd wiesz o mnie ?
-Podobno się tu urodziłaś, a potem wyjechała twoja mama z tobą, zaraz po tym gdy twój ojciec zaginął .
-Zginął ?
-Tak, to nic ci nie mówiła mama ?
-Mówiła, ale że umarł, a nie, że zginął .
-Umarł czy zginął wszystko jedno.
-Nie dla mnie.
-Przepraszam, zapomniałam, że rozmawiamy o twoim ojcu .
-Nie rozumiem czemu nie miałam o tym pojęcia.
-Nie zauważyłaś jak inni na ciebie patrzą ?
-Nie przyglądałam się
-To popatrz teraz .  - Weszłyśmy na jadalnie i popatrzyłam na poniektóre osoby, racja niektórzy byli zwróceni w moją stronę, ale to jeszcze o niczym nie świadczy . - Widzisz. Dobra chodź coś zjeść bo mega zgłodniałam, nie jadłam śniadania...
-Jasne.
-Nie wiesz może co mamy na następnej lekcji ?
-Z tego co pamiętam to jest to historia, powiedz tylko, że jest jakiś normalny profesor.
-O tak, normalny, przystojny, idealny - nie wiedziałam co z tego rozumieć, nie czułam ironii w tych słowach .
-Aha, dużo się dowiedziałam, jak się nazywa ?
-Dam ci małą podpowiedź. Widziałaś się z nim dziś.A nazywa się Chris
-Nie możesz normalnie odpowiedzieć? Dziś widziałam się tylko z dyrektorem .
-Bingo.
-Co? że niby to dyrektor uczy historii, czemu on mi się wydaje za młody ?
-Bo jest za młody ale te szkołę ma dziedziczoną, czyli dostał ją po ojcu, a jeżeli chodzi o naukę, to jestem pod wrażeniem jego umiejętnościami, wszystko opowiada dokładnie, opowiada szczegóły wojny. Jest na prawdę dobry, nie wspominając, że wdycha do niego 99 % dziewczyn. A co lepsze on jest dyrektorem, więc nie ma go kto zwolnić, gdyby miał jakiś romans, a nie zdziwiłabym się gdyby miał. Bo sama przyznasz, że nie wygląda na typowego dyrektora, który lubi stałe związki i wieczory z książkami .
-W sumie, czyli podsumowując, dobry nauczyciel.
-Tak - Po opisaniu go, spodobał mi się, a szkoła spodobała mi się jeszcze bardziej, ale po nim widać, że jest stanowczy. Co dziwne ale to mnie pociąga najbardziej, dlaczego mój typ chłopaka to taki właśnie dyrektor, świat jest niesprawiedliwy. Moje myśli odciągnął dzwonek na lekcje, no to zobaczymy jak uczy ten pan "cudowny" .

*

-Witam wszystkich - I po raz kolejny ten "władczy" ton głosu, podniecał mnie . - Dzisiaj temat wojny z Francją, temat co prawda prosty ale dziś to wy mnie oświecicie, będę pytał niektóre osoby, od razu mówię, że to nie będzie miało wpływ na ocenę.-Uspokoiłam się, chodź na ten temat wiedziałam sporo . -Dobrze powiedźcie mi dokładną datę kiedy Francja stała się monarchią konstytucyjną, pytanie pierwsze z łatwiejszych, to może powie nam ...- jego wzrok przeszedł na mnie uśmiechnął się łagodnie - Cassie. - Znów spojrzał mi głęboko w oczy, odpowiedziałam na pytanie bez żadnej pomyłki, potem zadawał kolejne, przy tym cały czas na mnie patrząc, czułam się co prawda niezręcznie ale i nie powiem, że mi to nie pasowało, w końcu zapytał innych, pewnie sam poczuł mój dyskomfort . Może to dziwne, ale w pewnym momencie poczułam dziwną więź między nim kiedy spojrzał mi w oczy czułam, że wie o czym myślę, ale to byłby nonsens .