niedziela, 8 marca 2015

Rozdział 4

Weszłam do klasy z małym opóźnieniem, przyznam, że lubię sobie dłużej pospać. Najgorsze było to, że spóźniłam się na lekcje mojego dyrektora, który nic nie mówiąc spojrzał na mnie, a ja cała się zaczerwieniłam nie znając powodu, przeprosiłam za spóźnienie i podeszłam do Evy, która siedziała już w ławce jak każdy inny.
-Dobrze możemy przejść do lekcji . - ostatni raz popatrzył się na mnie i odwrócił się do tablicy, aby kontynuować lekcje. Nie znosiłam sposobu w jaki na mnie patrzył co raz bardziej czułam z nim jakąś silną więź, może to dziwne ale tak było. Evy siedziała pisząc coś w zeszycie przywitałam się z nią ale nie odpowiedziała, nagle oderwała się od pisania i popatrzyła na mnie.
-Coś ci pokaże po szkole tylko muszę wiedzieć czy nikomu nie powiesz - Robiło się coraz dziwniej, a najgorsze było to, że ona na serio mówiła prawdę, mam nadzieje, że to nie będzie jakiś trup czy coś w ten deseń, oczywiście zaśmiałam się z moich myśli co od razu Evy zauważyła i spiorunowała mnie wzrokiem .
-Sorki, nie śmiałam się z tego, oczyścicie, że możesz mi zaufać .- uśmiechnęłam się do niej co ona również od razu odwzajemniła. Przeszłam do lekcji bo wydawało mi się, że zaraz zostaniemy upomniane przez nauczyciela. Rozejrzałam się po klasie, ponieważ chciałam zobaczyć, jak zachowują się dziewczyny na jego lekcji, cóż każda patrzyła się na niego to normalne. Nienormalne było to, że serio nie odrywały od niego oczu nawet gdy kazał pisać, większość nadal jakby nie rozumiała co się do nich mówi, były jakby zauroczone, wyglądały jakby były tylko duchem w tej klasie. Bez przesady rozumiem, że jest on przystojny i ma tak niewyobrażalnie hipnotyzujące oczy, albo jego ciało, wygląda jak ...
Fajnie . Mówię na kogoś, a zachowuje się identycznie, jestem porąbana, muszę z tym skończyć, dlaczego nigdy nikt mi się nie podobał, a nagle spodobał mi się mój własny nauczyciel . To jest na serio chore, muszę z tym skończyć i to najlepiej od teraz, koniec z myśleniem o nim, koniec.
Kiedy rozdzwonił się dzwonek wszyscy wyszli z klasy, byłam przy drzwiach kiedy usłyszałam swoje imię, odwróciłam się i moje oczy spotkały się z JEGO oczami . Przez chwile patrzyłam na niego jak na coś wyjątkowego, nie chciałam tego kończyć ale musiałam, bo sama zauważyłam, że to było dziwne.
-Tak ? - Zapytałam
-Podobno interesujesz się pisaniem, czy mogłabyś przygotować artykuł do gazetki ? -  Pewnie dowiedział się wszystkiego z moich dokumentów, że też chciało mu się je czytać. No ale w końcu jest dyrektorem każdego ucznia powinien znać .
-Dobrze, mogę napisać, na kiedy to jest?
-Masz tydzień, zawsze możesz przyjść do mojego gabinetu, może się przydam - Powiedział to tak powoli i tak jakby z nutką nadziei. Ah, ten jego wzrok, jak tu nie odmówić, jest po prostu za bardzo przekonujący . Nie wspominając już o jego stanowczości, widać, że jest poważnym mężczyzną z którym nie ma żartów . A mnie to kręciło, może podoba mi się dlatego, że jest inny od wszystkich chłopaków. Wyróżnia się przede wszystkim postawą jaką ma.
Wyszłam na korytarz i szukałam wzrokiem Evy, która stała koło jakiegoś chłopaka, kiedy oboje mnie zauważyli, ucichli podeszłam do nich bliżej i przywitałam się z chłopakiem, którego wcześniej nie widziałam.
-Jestem Colin - Przyznam był przystojny, ale nie był w moim typie..
-Cassie, on również z nami idzie? - przez chwile byłam zdezorientowana, iż nie wiedziałam o co jej chodzi, ale przypomniałam sobie wcześniejszą rozmowę o tym, że ma mi coś do pokazania po szkole .
-Nie możesz mi powiedzieć dokąd idziemy ?
-Nie bo może ktoś usłyszeć
-No i co z tego, weź mnie nie strasz bo serio zaczynam się tego wszystkiego obawiać patrzyłam wielkimi oczami na Evy i na Colina, ale nikt nic już nie powiedział, potem tylko zadzwonił dzwonek więc musiałam iść na kolejną lekcje, przez nich nie będę się mogła spokojnie skupić na lekcji, tylko będę myślała czy przypadkiem nie zostanę w coś w plątana, miewam teraz takie uczucie. Nie wiem czy powinnam im zaufać ..

*

Wyszłam ze szkoły czekając obok drzwi na Evy która miała za chwile przyjść, tylko poszła szukać Colina, coraz bardziej robiło się dziwniej, nie podobało mi się to i chciałam się wycofać, ale moja ciekawość zwyciężyła i musiałam się dowiedzieć co mają mi do pokazania.
-Jesteś, dobrze możemy iść
-Teraz dowiem się gdzie idziemy?
-Do lasu - Evy uśmiechnęła się chociaż nie byłam pewna czy to nie był chytry uśmiech, jeżeli coś zaplanowali to ją chyba uduszę.
-Fajnie, a dowiem się po co ?
-Na miejscu wszystko ci wyjaśnimy
-Niech będzie - Szliśmy już dobre 15 minut i żadne z nas sie nie odzywało, panowała dość niezręczna cisza, ale może to i lepiej, mogłam na spokojnie jeszcze przemyśleć to co robię. W końcu zatrzymali się patrząc na wejście do lasu .
-No to w drogę - powiedziała Evy i nadal szłam za nimi, nie rozumiejąc co się dzieje. W końcu ujrzałam coś jakby małe wejście do jakiegoś domku. Zrobiłam dziwną minę, jakby to były żarty, zaśmiałam się.
-I to jest to takie niezwykle ważne? Domek w lesie, serio ?
-Wejdziesz to się przekonasz - Znów szłam za nimi, Colin wydawał się strasznie cichy albo po prostu nie miał się co wypowiadać, sama nic nie mówiłam prawie, więc nie będę osądzać .W środku nie było nic podejrzanego, ale zobaczyłam, że nie jesteśmy tu sami w domku siedziała jedna dziewczyna i chłopak. Trochę zbiło mnie to z tropu.
-Poznajcie się to jest Emma, a to jest Lukas - Przywitałam się i nadal patrzyłam się na każdego jak na debila, nie dziwne, w końcu tylko ja nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi .
-Słuchaj Cassie, obiecuj nam, że to co usłyszysz nie wywoła u ciebie zawrotu głowy i nie uciekniesz.
-Nie mogę tego obiecać - Zaśmiałam się, po prostu to jakiś żart co oni planują zrobić...Wszyscy popatrzeli na siebie. - Niech będzie, obiecuje . - Zaraz się przekonam czy dobrze wybrałam..
-Zacznijmy od tego, że ty nic nie wiesz o tym mieście i o tych ludziach - przytaknęłam kiwając głową- wszyscy są tajemnicy, nawet twoi najbliżsi, tutaj nie powinno się nikomu ufać, więc to że nam zaufałaś to był błąd, nie powinnaś była tak od razu się zgadzać wiem, że miałaś wahania czy iść czy nie ale na takie rzeczy od teraz musisz uważać, swoją droga i tak kiedyś byś tu przyszła. Przejdę do rzeczy, czy wiesz kim była twoja mama, albo powiem inaczej, czy wiesz kim była twoja rodzina.
-Strzelam, że ludźmi - znów zadrwiłam, nadal wszystko wydawało się robione na żarty, obym miała rację.
-Nie śmieszne - powiedziała Emma - kontynuuj .
-Oświecę cię nieco Cassie, twoja rodzinna była związana z magią, twoja mama była wiedźmą, tak samo jak babcia i ojciec . - roześmiałam się, ale gdy zauważyłam, że tylko mnie to bawi, zamknęłam się.
-Powiedźcie, że żartujecie .
-Ale to prawda- odezwał się Colin
-Gówno prawda, myślicie, że to jest śmieszne czy co ? Przyprowadzacie mnie do jakiegoś domku w lesie, żeby powiedzieć mi bujdy o mojej rodzinie, zastanawiam się tylko po co, a ty Evy nie spodziewałam się, że będziesz, aż tak podła .
-Ale to jest prawda, my jesteśmy jakby rodziną, każdy z nas ma moc, ty również Cassie
-To brzmi jak z jakiegoś filmu, chyba musicie przestać oglądać nastoletnią czarownice .
-Udowodnimy ci to .
-Proszę bardzo, lubię patrzeć na magików - mówiąc to zrobiłam dziwny gest rękoma i  ponownie się zaśmiałam . Spojrzałam na każdego, Evy wstała i zamknęła oczy
-igne accendere ignem me invocant te - wymówiła jakieś słowa, a ja nagle nie miałam słów aby opisać sytuacje w jej dłoni był ogień, kulka ognia. Dobra gdzie jest ten hologram czy coś, sama nie wierzyłam w to co myślę, po co miałby ktoś kłamać.. Boże, jakie to wszystko jest dziwne i co niby ja mam z nimi wspólnego . Spojrzałam jeszcze raz na kulke ognia, a zaraz  zobaczyłam jak Evy rzuca ją do kominka, a ta rozpala się w środku . Niezwykłe. Patrzyłam jak głupia, nadal szukając racjonalnego wytłumaczenia . Evy usiadła z uśmiechem na twarzy, a kolejny wstał Colin on również zaczął mówić nie znanym mi językiem .
-Da indicium aque - Colin poruszał dłonią w kierunku umywalki, jeżeli można to tak nazwać, a woda polała się, no nieźle . W co ja się wplątałam . Colin również usiadł, a następny wstał Lucas .
 -Dobra, wierzę wam, tylko po co mi to wszystko mówicie
-Bo jesteś jedną z nas - Popatrzyłam się na Emme .
-Po pierwsze, ja nie czaruje i nie mówię takim językiem jak wy
-Czarować potrafisz, a języka nie trzeba się uczyć, to jest w tobie Cassie. - Ponownie się zaśmiałam, to tak jakby wierzyć w wilkołaki czy wampiry .
-Przepraszam was ale to jak dla mnie za dużo .
-Od zawsze byłaś inna, wiesz to, od dziecka już miewałaś jakieś dziwne przypadki. Pomyśl - miała rację, czasami zdawało mi się, że zrobiłam coś nawet tego nie dotykając.
-Może i tak było ale nie chce mieć z wami nic wspólnego, całe to miasto jak mówisz ma tajemnice, jakie to są tajemnice ? -nagle przypomniałam sobie Evy przemowę, o ludziach i o tym mieście musiałam zapytać.
-Wszyscy tu są inni, może nie wszyscy głupio mówię, niektórzy. - Znów się zaśmiałam bo pomyślałam o wampirach i wilkołakach .
-Co cie tak bawi - Zapytał Lucas
-Po prostu pomyślałam sobie o zjawiskach "paranormalnych" jak wampiry czy wilkołaki . - Nadal zaśmiałam się ze swoich słow, tylko, że nikogo to nie bawiło wręcz przeciwnie, mieli minę jakby mnie chcieli zabić .
-To nie było śmieszne .
-Bo co ?
-Jajco. Do tego mieliśmy dojść, powiedzieć ci potem ale skoro nas wyprzedziłaś to ci już powiem. Boimy się wampirów, żadnego tutaj nie widzieliśmy ale ostatnio dużo osób ginie, albo są pogryzione w lesie, wilkołaków co prawda również tutaj nie ma, ale i tak lepiej na nie uważać, są dość agresywni. - Znów patrzyłam się jak kretynka, nie mogłam uwierzyć, że moje myśli się spełniły, od lat nie mówi się o wampirach czy wilkołakach. Występują jedynie w serialach czy filmach .Nie spodziewałabym się, że kiedyś będę miała z czymś takim do czynienia.
-Co do tej waszej "magii" to muszę się zastanowić co z tym zrobię, nadal wam nie wierze. Może po prostu mnie z kimś pomyliliście ?
-Na pewno nie, twoja rodzinna z tego słynie. - Byłam zła na mamę i babcię, że nic mi nie mówili, a może po prostu nie mieli o czym bo niczego takiego nie było. Rodzina by mnie nie okłamała, chociaż mało się mówiło o przeszłości mamy, ze względu na ojca, nie chciała o nim mówić, a ja ją rozumiałam .Nie mogę na na razie nikogo winić .
-Mamy prośbę, to o czym się dziś dowiedziałaś  ma zostać tutaj, nikt nie może się dowiedzieć, nigdy . Zrozumiano ?
-Niech będzie . - Popatrzyłam jeszcze raz na każdego i wszystko jeszcze raz przemyślałam ale nie znalazłam dobrego rozwiązania na to co mnie dziś spotkało, za dużo jak na jeden dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz